
Nawet nie spodziewalem sie ujrzec czegos tak niesamowitego i pieknego. Wsrod przepieknych gorskich kwiatow w dole skalistego krateru znajduje sie przepiekne zielone jezioro, ktore otoczone jest orzemieszczajacymi sie oblakami chmur, ktore sprawiaj wrazenie jakby dym wydobywal sie z wnetrze wulkanu. Czujemy sie jakbysmy wyladowali na jakiejsc innej planecie. Jest przepieknie i niesamowicie mimo ze miejsce jest dosc mocno turystyczne. W drodze powrotnej jemy jeszcze placek z kukurydzy miejscowy przysmak aby w koncu udac sie do Cartago, pierwszej stolicy Kostaryki. W jej centrum znajduja sie ruiny nigdy niegokonczonej swityni, w ktorej ukonczeniu zawsze cos przeszkadzalo a to jakies spory a to trzesienie ziemi. Zwiedzamy jeszcze dosc ladna bazilike i zmeczenie wracamy do naszdego kostyrykanskiego domu. Jutro wyruszamy na wybrzeze Pacyfiku, gdzie rodzina Gabi ma swoj dom.
No comments:
Post a Comment