Monday, January 09, 2006

Panama City – piekne miasto bardzo ladnych ludzi


Nasz host dociera puktualnie na miesjce spotkania na dworcu autobusowym. Na imie ma Christian. Taksowka docieramy do jego apartamentu, ktory dzieli jeszcze z dowma kolegami. Wszyscy sa niezlymi luzakami, jaraja caly czas trawa. Czujemy sie podobnie jak w Mexico City. Tutaj tez dostajemy miejsce do spania na podlodze. Ale to nam zupelnie nie przeszkadza. Ciekawostka jest, ze nasi koledzy wszedzie przemieszczaja sie taksowkami i na pytanie a jak dojechac autobusem – odpowiadja ze skomplikowanie i zajmuje do z 2 godziny. Taksowki sa rzeczywiscie super tanie, ale nie mamy zamiaru placic za kazydm razme 2-3 dolary za przemieszczania sie po miescie.

Nastepengo dnia towarzyszy nam kolaga Christiana ktory jest dj w klubie nocnym. Ma 21 lat. Jest bardzo mily. Zwiedzamy miasto oczywiscie autobusami za 25 centow za kazdy przejazd. Okazuje sie ze autobusy kursuja co 1 minute i dojazd do centrum zajmuje nam raptem 20 minut. Panama to najpiekniejsze miasto jakie do tej pory zobaczyliosmy na naszej trasie. Bije wszystkie. Ma piekne stare miasto, ktore jest obecnei restarowane i wysiadlaja stad niebezpiecnzy element. Jest ono polozone nad piekna zatoka ozdobiona paroma gorzystymi wyspami. Ze wybrzeza roztacza sie przepiekny widok na Most Obu Ameryk laczacy oba brzegi kanalu i na dzielnice wierzowcow, przyminijaca z dala amerykanski Manhattan. Rzuca sie wszedzie w oczy brak tlumow turystow, co nas mocno dziwi. Probujemy dostac sie na most Obu Ameryk. Ponoc odkad wiele osob popelnilo tma samobujstwo nie wpuszczaja tam pieszych. Dojezdzamy do strefy kanalu i idziemy na piechote na most w nadzei, ze nikt nas nei zatrzyma, na punkcie kontrolnym nikogo nie ma wiec szybkim krokiem zmierzamy do celu. Niestety nagle z drugie strony panamerikany dociera do nas krzyk policjanta i machanie reka, ktore niestety oznacza – ani kroku dalej.

Poslusznie czekamy az przekroczy ulice pelna pedzacych aut. Jest bardzi mily i nie da sie ublagac. Na moja propozycje zeby przymknal oczy i niby udal sie do toalety w czasie gdy wejdziemy na most reaguje smiechem. Jest sympatyczny i mowi ze zatrzyma dla nas autobus ktory zawiezie nas na drogi brzeg mostu gdzie jest punkt widokowy. Tak tez robimy ale jestesmy zawiedzenie. Nie jest to niestety to samo co spacer po przepieknym moscie.

Wieczorem postanawiamy poznac uroki nocnego zycia panamy. Wedlug naszego hosta Panamczycy to narod wesoly I bawi sie kazdego dnia. W dzielnicy wiezowcow jest prawdziwa mekka klubow, dyskotek i barow. Udajemy sie do wrecz wymazonego dla nas miejsca. Wstep kosztuje tu 0 dolcow, piwo male 1 dolara no I jest to Rock Bar, wiec graja naprawde niezla rockowa muzyke. Jestesmy w 5 tke, zaczyna sie koncert na zywo, gruba babka spiewa a gruby facet gra na gitarze, robia to naprawde swietnie. Bar jest pelny I to pelny pieknych, przepieknych kobiet I wedlug Oli bardzo pryzstojnych facetow)) Chyba Panama bije na glowie pod tym wzgledme inne kraje jesli chodzi o kobiety, chociaz Kostaryka i Gwatemala ja gonia. Dla Oli na pierwszym miejscu pod tym wzgledem pozostaje Kuba. Zmeczeni I troche podchmielenie okolo 2 w nocy wracamy do domu. Budziki nastawilismy na 6:30 bo o 10 musimy byc na lotnisku a wedlug naszych hostow albo zaplacimy 10 dolcow za taksowke albo bedziemy krazyc autobusami przez 2 godziny.

No comments: